Dzień 995 - Koniec z podlogami
Nareszcie wczoraj udało mi się zakończyć fugowanie podłogi w ostatnim pomieszczeniu mieszkalnym.
Bardzo się cieszę z tego powodu, bo nareszcie plecy i kolana przestaną mnie boleć :)
Nareszcie wczoraj udało mi się zakończyć fugowanie podłogi w ostatnim pomieszczeniu mieszkalnym.
Bardzo się cieszę z tego powodu, bo nareszcie plecy i kolana przestaną mnie boleć :)
Wczytywanie łazienki trwa :)
Jak zwykle człowek mądry po szkodzie :/
Niedawno w markecie natknąłem się na takie coś:
Podobno maskuje pęknięcia do 5 mm bez żadnego wzmocnienia.
A ja gupi 3 tygodnie modliłem się nad jedną scianą.
Modlilem, płakałem, prosiłem a efekt po naprawie wyszedł średni.
Cholercia.... gdybym wiedział o tym cudzie wcześniej to bym wypróbował :D
Kupiliśmy go w sierpniu zeszłego roku pełni nadziei na lepsze jutro.
Pieczołowicie zapakowaliśmy do kartonu, ukryliśmy przed światem...
A teraz ON wyszedł ...
... objawił się nam
... warczy,świeci i wciąga
Nasz okap wyspowy CIARKO :)
Przez ostatni tydzień żona moja własna zajęła mi caluśki salon.
Rozłożyła się z mebelkami i zaczęła je "modernizować".
Oczywiście najpierw rozkręciła je na części pierwsze:
Starannie ułożyła na podłodze (oczywiście zabezpieczonej:P)
I rozpoczęła mozolną pracę "wybielania" mebli
Trwało to dobrych kilka dni, bo malowanie... schnięcie ... malowanie... schnięcie... malowanie... schnięcie...odwócenie na drugą stronę.. i z powtórka z rozrywki...
... normalnie masakra...
Ale wytrwała żona dała radę :D
I powstało takie oto cudo